Pierwsze wieści o koronawirusie obiegły świat już pod koniec 2019 roku, były jednak one dość bagatelizowane, zgodnie z powszechną postawą – problem w miejscu tak odległym nie jest przecież moim problemem. Kiedy w pierwszych tygodniach bieżącego roku w północnych Włoszech wybuchła epidemia, pojawiły się pierwsze poważne obawy. Władze państw apelowały o rezygnowanie z ferii zimowych w tym rejonie, pojawiły się poradniki jak uniknąć kontaktu z wirusem oraz co robić w przypadku zarażenia. Podczas gdy nieznana dotąd choroba zbierała coraz większe żniwo, branża turystyczna w kraju szybko zaczęła podupadać. Ludzie stawiali bezpieczeństwo ponad zabawę, anulowano mnóstwo rezerwacji, odwołano zorganizowane wycieczki, na rejs samolotem, mimo wykupionych wszystkich miejsc, zjawiało się około 50 osób. Niedługo potem włoskie granice zostały zamknięte, a wirus… opanował całą Europę.

Dla podróżników sytuacja ta była wyjątkowo trudna. Zawieszanie połączeń lotniczych, wstrzymanie całego ruchu lotniczego, niedługo potem zamknięcie polskich granic dla ruchu turystycznego, a nawet ograniczenie swobodnego przemieszczania się. Wielu z tych, którzy zdecydowali się wyjechać na wakacje pomimo powiększającego się problemu, nie zdążyło wrócić do kraju w zaplanowany sposób i utknęło poza jego granicami, często w trudno dostępnych miejscach. Za chęć podróży w czasie epidemii i Lot do domu, akcję zorganizowaną przez polski rząd z pomocą Polskich Linii Lotniczych LOT w celu umożliwienia rodakom powrotu do kraju, musieli słono zapłacić.

Tymczasem koronawirus ma się coraz lepiej. Liczba osób zarażonych oraz zgonów stopniowo wzrasta, nikt nie jest w stanie przewidzieć, kiedy nastanie koniec pandemii. Zamknięte są szkoły i uczelnie, wiele zakładów pracy pozostaje w trybie przestoju, w którym pracownicy są gotowi do wykonywania swoich obowiązków, jednak ze względów bezpieczeństwa nie są w stanie tego zrobić. Osoby zatrudnione na podstawie umów cywilnoprawnych tracą dochód, przedsiębiorstwa upadają, bo nie są w stanie przetrwać przestoju gospodarczego. Najgorsze dopiero przed nami.

Rządzący szybko wyprowadzają obywateli z przekonania, jakoby czas pandemii był dla nich dodatkowym urlopem. Osoby niepełnoletnie są karane za wyjście z domu bez rodzica lub pełnoletniego opiekuna. Obowiązuje zakaz wstępu do parków, lasów, plaże i jeziora są patrolowane przez policję. Jedyna możliwa podróż to ta do pracy lub najbliższego sklepu, co jednak może stać się prawdziwą wyprawą, biorąc pod uwagę długość oczekiwania w kolejce przed wejściem do marketu.

W takiej sytuacji normalna jest tęsknota za podróżami. Czy powinniśmy jednak wyruszać w drogę, gdy tylko granice zostaną otwarte? Pierwszym kryterium przy podejmowaniu decyzji powinna być sytuacja w miejscu, do którego chcemy się udać. Dla przykładu – Chiny już dawno poradziły sobie z epidemią i teraz są głównym źródłem pomocy dla krajów Europy oraz Ameryki. Z drugiej strony, w Stanach Zjednoczonych jeszcze długo nie będzie bezpiecznie, wyjazd do innych słabo rozwiniętych krajów również może być złym pomysłem. Może więc lepiej pozostać w kraju? Cudze chwalicie, swego nie znacie – może w takim razie warto poznać to, co nasze?

Z pełnym przekonaniem należy bronić walorów ojczyzny i kłócić się ze stwierdzeniem, że Polska jest nudna. Mamy przecież góry, morze i jeziora… Ale to nie wszystko! To prawda, mamy w kraju góry. Wspaniałe Tatry, w których można poczuć się jak w Alpach, tajemnicze Bieszczady, w które można uciec, aby odciąć się od świata. Mamy też Beskidy i mamy Sudety, wszystkie pasma górskie mają w sobie coś charakterystycznego i we wszystkich można świetnie spędzić czas. Morze? Kojarzy się głównie z bursztynem i zimną wodą, ale niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nie marzy o spacerze na plaży w letni wieczór, kiedy słońce chowa się za horyzontem, a ludzie składają swoje parawany. Nie lubisz tłumów, gotowanej kukurydzy i orzeszków w karmelu? Jedź na Mazury! Kraina Tysiąca Jezior od lat przyciąga do siebie spragnionych wypoczynku i świeżych ryb urlopowiczów. Oprócz wody i zieleni znajdziemy tam również gotyckie zamki i piękne porty, a rejs łódką wcale nie oznacza wycieczki zorganizowanej w czterdziestoosobowej grupie. Jeśli twoją wymówką jest zbyt duża odległość, Wielkopolska również ma w swojej ofercie wspaniałe jeziora.

A może nie cierpisz wypoczywać na łonie natury i interesuje cię tylko poznawanie miejskiej architektury i technologii? Żaden problem. We wszystkich większych miastach, a bardzo często także tych mniejszych, znajdziesz kilka oddziałów muzeum, w których dowiesz się czegoś na temat historii, kultury lub techniki. Dzieci nie są przeszkodą – jeśli nie ucieszy ich muzeum bajek lub zabawek, to z pewnością polubią się z kostiumem rycerza lub symulatorem samolotu. Atrakcji wokół nie brakuje, wystarczy się rozejrzeć albo wpisać wybrany region w wyszukiwarkę.

O czym warto pamiętać wybierając się w drogę, nie zależnie od celu podróży? Przede wszystkim o zdrowym rozsądku i zachowaniu higieny. Kąpiel w fontannie z zamkniętym obiegiem wody może nie być najlepszym pomysłem, nawet jeśli miałaby świetnie wyglądać na zdjęciach. Nadal powinniśmy unikać zatłoczonych miejsc, regularnie myć ręce i dbać o to, aby nasze dzieci nie lizały poręczy czy huśtawek na placu zabaw, nie możemy jednak żyć w strachu i zamknięciu, bo nie ma dla nas nic lepszego niż spacer na świeżym powietrzu.